Egmont potwierdza silne wejście w amerykańskich superherosów. Po kilku celnych strzałach z Batmanem, wydawnictwo postawiło na nowe otwarcie DC i wprowadzenie na nasz rynek linii NEW 52 - na razie w postaci 4 tytułów: Batman, Batman - Detective Comics, Superman oraz JLA, pod wspólnym polskim szyldem NOWE DC COMICS. Komiksy ukazywać się będą w postaci niemal 200-stronicowych twardookładkowych albumów - średnio raz na półtora miesiąca.
Fani amerykańskich komiksów mogą czuć się usatysfakcjonowani - Hachette weszło z Wielką Kolekcją Komiksów Marvela, Egmont zaserwował nam nową odsłonę DC. Konotacji pomiędzy tymi dwoma przedsięwzięciami jest więcej i zapewne nie bez przyczyny Egmont nazywa swoje NOWE DC COMICS... kolekcją :) Osobiście dodałem do tego restart oryginalnych serii z MARVEL NOW i brakuje mi tylko konkretnej reprezentacji Image Comics. Swoją drogą, może to byłoby dobre rozwiązanie dla Muchy, która podejmując współpracę z Hachette oficjalnie wycofała się z Marvela na najbliższe dwa lata. Komiksy takie jak Savage Dragon Larsena czy Invincible Kirkmana i Ottleya z pewnością znalazłyby spore grono nabywców. Uparłbym się, że kolejna odsłona Spawna również (jeśli nie bezpośrednia kontynuacja, to może nowe otwarcie z Szymonem Kudrańskim - czyli numery od 201 wzwyż...)
Dotychczas ukazało się osiem tomów WKKM i jeden album NOWEGO DC. Z przedsięwzięcia Hachette bardzo się cieszę (dochodzi tu aspekt czytelnika-kolekcjonera), ale jak na razie dostajemy w większości albo powtórki albo historie mocno naznaczone upływem czasu (lub miks tych atrybutów). Mutanci Claremnota i Byrne'a (czyli m.in. Mroczna Phoenix z WKKM tom 6) wciągnęli mnie w świat X-Menów. Ale było to dobre 20 lat temu. Poza tym nie mam czasu i ochoty zagłębiać się trzeci raz w tę samą lekturę. Kolekcja Hachette jest więc naznczona powtórkami i nadgryziona zębem czasu. Batman - Trybunał sów pod tym względem jest zdecydowanym przeciwieństwem i bije WKKM na głowę. Nie jest to jakieś wysublimowane, niewiarygodnie ambitne dzieło, ale ja bardzo lubię dobre typowo amerykańskie komiksy z ciekawą grafiką i dynamiczną akcją. Batman Snydera i Capullo ma w sobie świeżość i godnie reprezentuje gatunek superhero. Rysunki pana Grega przed wieloma laty próbowały naśladować Jima Lee (bez dobrych efektów), później odnalazły się w przygodach Ala Simmonsa i stylistyce Todda McFarlane'a, gdzie Capullo ukształtował swoją łapę na wysokim poziomie. Nowa wersja Batmana ma nieco mrocznego charakteru Spawna, ale jest też po części udanym powrotem do krechy Jima Lee. Rysunki i kolory w Trybunale sów baaardzo mi odpowiadają. Z tym większym zainteresowaniem wyczekiwał będę nowego Detective Comics (8 kwietnia), Supermana (3 czerwca), JLA (sierpień) i drugiego Batmana (październik).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz