WOJENNA ODYSEJA ANTKA SREBRNEGO

poniedziałek, 30 marca 2015

Ciekawa sprawa...

Mam ostatnio pewien dylemat, ale jednocześnie ciekawy obiektywnie temat, tak myślę, który dotyczyć może również innych autorów komiksów. Dlatego podzielę się z Wami sednem sprawy, refleksjami i z chęcią poczytam Wasze komentarze w tym lub innym miejscu. Może poruszę temat i rozwinie się on na innych łamach, mam taką nadzieję.

Od czasu do czasu zdarzy mi się sprzedać oryginalną planszę, co dla rysownika komiksów w naszych realiach jest fajnym (choć zazwyczaj niezbyt sowitym) wynagrodzeniem za wykonaną pracę. Dobrze, gdy jest to wynagrodzenie dodatkowe, a nie jedyne, ale to temat na inną dyskusję. Od pewnego czasu nurtuje mnie jednak (również bardzo praktycznie) temat rozliczania plansz, przy których moim wkładem pracy jest tylko tusz (patrz np. Dom Żałoby).



Trudna sprawa. Z jednej strony, jeśli sprzedaję własny oryginalny tusz, nałożony na wydruk (podkreślam, bo uważam, że to bardzo ważne, kluczowe w całej sytuacji) szkicu innego autora, jest to tylko i wyłącznie moja praca, konkretna kartka papieru, którą zarysowałem sam i własnoręcznie. Drugiemu autorowi pozostaje oryginalny szkic, za który też może wziąć pieniądze i (tu już bez wątpienia) skonsumować całość dla siebie.

Z drugiej jednak strony mam pełną świadomość, że bez osoby która wykonała szkic nie wykonałbym takiej pracy - zrobiłbym to inaczej. Czyli pieniądze powinny być dzielone (i chyba na pół). Inna sprawa, czy sam zrobiłbym planszę lepiej czy gorzej, to akurat rzecz gustu (choć przy tuszowaniu Marka Rudowskiego w uważam, że w zdecydowanej większości plansz nie cisnąłbym tak dobrego szkicu). 



Patrząc jednak po tym względem, bez udziału scenarzysty również nie narysowałbym planszy w ten sposób, i zapewne w ogromnej większości również nie tak dobrze. Czyli co, część kasy ze sprzedaży oryginału przy takiej współpracy również należy się scenarzyście?

Ale pojawia się tu kolejny aspekt. Bo jak rozliczyć w takim razie tusze, które robiłem na próbę na szkicach (m.in. Michaela Turnera) dla Image? Powinienem część kasy oddać Michelowi Turnerowi?!... Te szkice udostępnione były publicznie do takiej zabawy i ewentualnego aplikowania do wydawnictwa.
Współautor taką zgodę na nałożeniu tuszu również wyraża...


W każdej chwili mogę znaleźć się po drugiej stronie i też nie wiem jak powinienem się zachować - czy brać kasę za czyjś tusz na moim szkicu czy nie?

Jestem ciekawy jak temat rozwiązywany jest u innych autorów, czy na innych rynkach. Czy to tylko kwestia dogadania między twórcami, czy może jest jakaś praktyka, np. w Stanach, gdzie tego typu współpraca jest przecież normą.

Może ktoś wie, może ma doświadczenie w tego typu sytuacjach, czy to od strony autora (sprzedającego) czy jako kolekcjoner (kupujący). A jeśli nie, jakie jest Wasze zdanie, co o tym myślicie?

Temat powstał przy okazji wstawienia moich prac na Artkomiks, więc jeśli ktoś miałby chęć moje tusze z Domu Żałoby są dostępne TUTAJ!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz