Pięknie się te ziny prezentują - ładnie wydane, fikuśne bajerki, czarna czerń, kolorowe kolorki, przeróżny papier i foliowanie na okładce. Patrząc pod tym kątem, to dawnego xerowanego undergroundu, kleju i nożyczek tu nie uświadczysz - inna epoka, wigry 3 kontra suzuki. Ale jeśli chodzi o treść to dzisiejsze produkcje podziemiem są pełną gębą. Dziś od strony technicznej łatwiej zrobić zina, stworzyć niezależną produkcję, i młodzi polscy autorzy coraz częściej tę drogę wypowiedzi/prezentacji wykorzystują.
Jeszcze nie tak dawno słychać było gdzieniegdzie sentymentalne narzekanie, że skończyły się ziny, że po prężnym okresie lat dziewięćdziesiątych zapanowała posucha i ludziom przestało się chcieć. No to teraz zdaje mi się jest wszystkiego więcej, i lepiej. I ładniej.
I mnie to cieszy.
Jedne rzeczy podobają mi się mniej, inne bardziej, jeszcze inne wcale. Jedne doceniam, innych nie rozumiem. Ale z uśmiechem na twarzy stwierdzam, że polskie komiksowe podziemie istnieje. I (mimo czasami błyszczących okładek) jest bliżej undergroundu niż kiedyś my byliśmy ze swymi zinami.
Popatrzcie na część tego bogactwa. I kupcie od czasu do czasu niezależny komiks:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz