Może pamiętacie planszę ze STRACHAMI, którą wrzuciłem jakiś czas temu na bloga - jeśli nie, TU można pamięć odświeżyć (czy też zapoznać się z shortem). Otóż chciałem oznajmić, że bohaterowie tego komiksu istnieją naprawdę, nie w metaforze, przenośni a tym bardziej nie tylko w wyobraźni autora (ani w chorobie). Być może spodziewacie się, że powinienem w tym momencie przerwać, bo jest godzina obchodów w szpitalach (8:30), na oddziałach psychiatrii również (chyba!), i zażyć leki. - Panie doktorze, momencik, udowodnijmy tym niedowiarkom, że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda (a Elvis żyje, i Michael też!).
Cóż widocznie wstałem dziś zbyt wcześnie... w każdym razie spójrzcie na grafy i fotki poniżej.
Swego czasu (jakoś w trakcie liceum) miałem fazę na robienie dziwnych ludzików z modeliny. Miałem nawet pomysł na sprzedaż tego rękodzieła (oraz pocornu!!! robionego u cioci w garnku) na przydrożnym jarmarku. Do dziś część z nich się zachowała, i w pewnym momencie mego życia stała się inspiracją dla komiksowych postaci - co widać na załączonych obrazkach.
Mam też coś dla fanów amerykańskich superherosów - najprawdziwszy z prawdziwych pierścień Zielonej Latarni. Teraz możecie zaakceptować fakt, że wówczas, gdy widzieliście na niebie chuderlawego kolesia w zielonych rajstopach to nie był sen.
No i na koniec pierścień... eee... Pierścień Korpusu Fioletowej Czaszki.
Pierścienie są może mniej zgrabne niż ludziki, ale powstały nieco wcześniej (zapewne za czasów tm-semicowskiego Green Lanterna).
.............. takie to były czasy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz