WOJENNA ODYSEJA ANTKA SREBRNEGO

piątek, 13 marca 2015

FISTASZKI tom 11

Przyglądając się kolejnej odsłonie Fistaszków zebranych (tym razem z prasy lat 1971 - 1972) warto zwrócić uwagę na świetne przygotowanie graficzne tego wydania. Zanim zaczniemy czytać komiks, mamy przyjemność wejść w spokojny świat Fistaszków, przerzucając kolejne kartki, na których brak edytorskiego pośpiechu i krojenia kosztów mniejszą ilością "niepotrzebnych" stron. Otwieramy album i trafiamy na ciche, klimatyczne kadry z komiksów Schulza. Przekręcamy kartkę i spotykamy czystą jednobarwną stronę, dalej całostronicowy rysunek z tytułem, wypełniający dwie strony "szlaczek" trawy, kolejne dwie strony skromnych białych płatków śniegu na beżowym tle, stronę redakcyjną, stronę tytułową, kolejną "pustą kartkę", i dalej, i dalej... spokojnie, bez pośpiechu, z graficznym i kolorystycznym wyczuciem. Pierwsze paski znajdziemy na 19 stronie. Zasługują one na takie potraktowanie.



Po lekturze 11-tego już tomu Fistaszków zebranych można ponownie napisać, że paski stworzone przez Schulza są zabawne, mądre, życiowe, pouczające, refleksyjne... Oczywiście jedne pomysły są lepsze, drugie gorsze.  Tym razem jednak zwróciłem uwagę, że niektóre bywają również... absurdalne! Mają w sobie coś z angielskiego poczucia humoru, komizm pokrewny sytuacjom rodem z Monty Pythona. Bo któż spodziewałby się, że ptaszek Woodstock otrzyma stypendium w szkole robali?! Po czym wyrusza tam lecąc do góry nogami i śle listy do psa Snoopy'ego. Kosmiczny pomysł, który albo nie zrobi żadnego wrażenia albo wstrząśnie siłą abstrakcji!



Trzymając w rękach kolejny tom Fistaszków jestem pod ogromnym wrażeniem, jak wiele tych pasków powstało. Jako twórca komiksów z podziwem mogę patrzeć nie tylko na poziom, ale i na ilość obrazkowych opowieści, które stworzył Schulz. To już przecież jedenasta 344-stronicowa książka, a jesteśmy mniej więcej dopiero na półmetku całej kolekcji.



Jestem pełen podziwu, jak wierny swym postaciom był Charles M. Schulz, jak bardzo musiały być one częścią jego życia (bo w takim przypadku nie ma innego wyjścia), jak bardzo osobiście je traktował i ile siebie zawarł w rysunkowych bohaterach.

Pewnie dlatego Fistaszki są tak dobre.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz