WOJENNA ODYSEJA ANTKA SREBRNEGO

wtorek, 17 grudnia 2013

ASTERIKS u Piktów

Kilkadziesiąt lat Asteriks należał wyłącznie do swych twórców, Gościnnego i Uderzo. I w oczywisty sposób należy nadal, jednak już nie wyłącznie. Najnowszy tom serii wyszedł spod pióra i ołówka zupełnie nowych autorów. "Nowych" nie w sensie doświadczenia, ale w odniesieniu do kultowego już dziś tytułu.


Jean-Yves Ferri (scenariusz) i Didier Conrad (rysunki) pokazali jak należy przejmować i kontynuować serię. Zrobili to w znakomity sposób, wydobywając z Asteriksa to, co najlepsze, zachowując charakter postaci i świata, korzystając z jego dobrych stron, a jednocześnie wnosząc nieco świeżości, która przejawiła się lekkim opowiedzeniem ciekawej historii. Ooogromne brawa, bo ciężar popularności Asteriksa, a zatem i odpowiedzialności, musiał być naprawdę duży - miliony czytelników na całym świecie czekało na swych ulubionych i dobrze znanych bohaterów, na których kiedyś się wychowali, a teraz wychowują swoje własne dzieci.

Nowy rysownik niebywale udanie naśladuje graficzne popisy Uderzo - można z tego czynić zarzut, ale można również zachwycać się taką umiejętnością, która w tym przypadku była konieczna i zyskać powinna poklask. Oko siedzące w temacie wyłapie różniące niuanse (np. w moim odczuciu Conrad wykonuje swą robotę na tablecie, z czego wynikają inne domknięcia kresek), ale na pierwszy rzut oka ciężko zauważyć zmianę rysownika.

Asteriks u Piktów daje po łapach kontynuatorom świata Thorgala i pokazuje, że dorównanie mistrzom jest możliwe. Bawiłem się świetnie, czytając 35 tom przygód dzielnych Galów, oby tak dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz