Ósmy zeszyt/album zamyka historię napisaną przez Dominika Szcześniaka, która powstawała niemal dekadę. Kiedy pod koniec studiów rozpoczynałem rysowanie tej historii, a tym bardziej, kiedy wpadłem na pomysł i proponowałem Luckowi zaproszenie do współpracy innych rysowników (wówczas w liczbie pojedynczej - Macieja Pałki) nie myślałem, że przyniesie ta historia tyle złego. Bo wydarzyło się wiele nieprzyjemnych rzeczy, których dziś nie ma sensu już roztrząsać - ale była to faktycznie istna seria grozy! Dlatego też po siódmym zeszycie zrezygnowałem (z dużym żalem) z dalszej współpracy przy tym komiksie. I dlatego (niestety) nie ma mnie w finałowym odcinku. Teraz mogę podejść do niego jako zwykły czytelnik i nie ukrywam, że jestem bardzo ciekawy zakończenia - na pewno DŻ 8 jest na mojej najbliższej liście zakupowej.
Przy okazji podziękowania dla Lucka za wspólną domożałobową hardkorową przygodę oraz namawianie do udziału w "ósemce", miło było wiedzieć że scenarzysta nadal mnie chce :) I przede wszystkim podziękowania dla Marka Rudowskiego, z którym poczyniłem trzy wspólne numery (5, 6, 7). To była niebywała frajda tuszować szkice tak zdolnego rysownika, nakładać tusz na kreskę, której - śmiało mogę powiedzieć - jestem fanem :) Dzięki, Marek - również za fair postawę w trudnym momencie! Mam nadzieję, że będzie jeszcze okazja na współpracę.
Tymczasem odnalazłem cz-b rysunek na okładkę pierwszego zeszytu...
... oraz wcześniejsze projekty rysunku, który miał otwierać zamykaną dziś serię (chyba nie pokazywałem ich nawet Luckowi, chyba)...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz