WOJENNA ODYSEJA ANTKA SREBRNEGO

wtorek, 4 czerwca 2013

Prawdziwa torpeda!

Pierwszy raz miałem do czynienia z Torpedo na łamach magazynu Super Boom! Zaprezentowana tam plansza (bo chyba była to tylko jedna plansza) zrobiła na mnie spore wrażenie. Zapewne przede wszystkim erotycznym kontekstem, ale również wyrazistą czarno-białą kreską, która w tamtych czasach, nie ubarwiona kolorem w innych komiksach była dla mnie często mało atrakcyjna.

Pięć tomów (zbierających wszystkie 15 oryginalnych albumów) wydanych przez Taurusa połknąłem więc bez zastanowienia. Jako klasykę. Rysowaną świetną, luźną kreską. Coś, co powinno się mieć w swoich zbiorach. Albumy przeleżały swoje (czyli dobre 3 lata), aż wreszcie z nadzieją na dobrą lekturę zabrałem się za pierwszy tom. Z nadzieją na dobrą lekturę oraz odnalezienie shorta z Super Booma! Pierwszy album połknąłem między wszelkiego rodzaju obowiązkami - nadaje się do tego znakomicie, gdyż zawiera 8-10-stronicowe pozamykane historie. Na wspomnianą planszę nie trafiłem, ale nie ma tego złego... Torpedo nie rozczarowuje i zawiera wiele innych plansz, przesyconych tym samym klimatem, który odkryłem wówczas jako nastolatek.


Jeśli ktoś lubi Sin City, powinien śmiało sięgnąć po Torpedo. Tutaj miasto grzechu jest jeszcze bardziej realne, podobnie jak bezwzględny i szyderczy antybohater. Klimat obu serii, przy wszystkich różnicach, jest podobny i często oparty nie tylko na tożsamej tematyce, ale również sposobie narracji. Niekiedy treść wydaje się zbyt dosadna i niesmaczna... przyprawiona czarnym humorem. Ale między innymi to czyni przedstawiony świat i postacie tak bardzo prawdziwymi.

Spodziewam się równie dobrej lektury przy czterech kolejnych tomach Abuli (scenariusz) i Berneta (rysunki).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz