Kilka dni temu żona poprosiła mnie, żebym kupił jej trzy kredki - nie do oczu, takie do rysowania, akwarelowe.
Poszukiwania konkretnych kolorów nie były łatwe i skończyły się połowicznym sukcesem, ale generalnie uśmiechnięty i w dobrym humorze podszedłem do kasy E'Leclerc Kultura. Najpierw nie dało rady zeskanować kodów z kredek... Kiedy dwa już zostały wpisane ręcznie, dzielna sprzedawczyni walczyła z trzecią, ostatnią kredką, bo kasa nie chciała przyjąć też ręcznego wpisywania kodów. Po kilku minutach zakupy zakończyły się sukcesem, a pani kasjerka zmierzyła mnie wzrokiem, po czym padło symboliczne: "6,66 zł"
Sądząc po wyrazie twarzy tej pani, wyglądałem w jej oczach chyba ciut gorzej niż na załączonym obrazku...
a chciałem po prostu kupić żonie kredki...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz